Rozdział 13.
Dni mijały nam jak zawsze. Raz szybko, a innym razem wolno. Byłam już z Markiem prawie rok, a nasza miłość nadal kwitła.
Pewnego dnia, gdy przyszliśmy do pracy Alex jak zwykle ułożył się w swym legowisku, a Lucyna siedziała przy biurku,lecz niestety jej wyraz twarzy nie zapowiadał nic dobrego.
- Co ci jest Lucy? - spytałam , podczas gdy Marek przygotowywał dla nas kawę.
- Bo ja...ten...no...mam...sprawę...- wyjąkała zdenerwowana.
- A dokładniej? - spytałam. Widać było, że Marek przysłuchuje się naszej rozmowie.
- Bo widzicie, dzisiaj dotarła do nas informacja....eee...no...że...- Lucy nie mogła dokończyć zdania, ponieważ cały czas z niepokojem patrzyła na Marka.
- Lucynka co jest? - spytałam sama już się trochę denerwując.
- ... Petro uciekł z więzienia. - wyjąkała. Marek upuścił kubek z kawą, a ten rozbił się o płytki.
- Że co?! Czy chodzi nam o tego samego Petro?! - wykrzyczał.
- Niestety, ale tak. - orzekła Lucyna spuszczając głowę. Ja byłam kompletnie zdezorientowana. No bo jaki Petro i dlaczego Marek się tak zdenerwował?
- Przecież mówiłem, że ma mieć najlepszą ochronę! Jak to możliwe?! - krzyczał Marek, który już był wściekły.
- Ktoś z naszych go stamtąd uwolnił. Nie wiemy kto, trwają poszukiwania,ale jak narazie nie zapowiada się to najlepiej. - wytłumaczyła Lucyna, która nie okazywała swoich emocji tak jak Marek. A ja nadal nie wiedziałam o co chodzi. Chciałam się spytać, lecz Bromski przeszkodził mi.
- Jadę tam. - odrzekł nieco już mniej nerwowy i wyszedł z biura zabierając ze sobą Alexa. Nawet nie chciałam go zatrzymywać, bo wiedziałam, że to nic nie da. Dlatego też wykorzystałam to, że była cisza i próbowałam wyciągnąć jakąś informację od Lucyny.
- Mogłabyś mi powiedzieć kto to jest ten Petro? - spytałam się.
- Ta....nie...znaczy...Wiesz co ja muszę chyba coś zrobić. - zmieszana zmieniła temat i wstała z fotelu.
- Czekaj. To tak czy nie?
- Ja nie wiem. - zdenerwowana zaczęła przeglądać segregatory. Wiedziałam, że coś kręci.
- Jak to nie wiesz? Lucy, jesteś moją przyjaciółką proszę powiedz mi. - błagałam.
- Nina, ja bym chciała ci bardzo powiedzieć, ale ja nie mogę...- powiedziała już spokojnie.
- Jak to nie możesz? - zaczęłam zadawać naiwne pytania, ponieważ nie miałam pojęcia jak to od niej wyciągnąć.
- Bo to nie ode mnie zależy...przykro mi. - zesmutniała i odłożyła segregator.
- To od kogo w takim razie?
- Ehhh...Marka. - wyszeptała i wyszła z biura zostawiając mnie osłupiałą.
- Marka?! Jak to Marka?! Przecież nie mamy przed sobą żadnych tajemnic, a tu się okazuje, że wszystkiego nie wiem. - myśli kotłowały mi się w głowie. Postanowiłam do niego zadzwonić, lecz ten nie odbierał, nie odpisywał także na esemesy. W końcu, zrezygnowana, gdy nadeszła 19, pojechałam do domu i wpadłam na pomysł, by zrobić kolację i może wtedy Marek mi coś powie.
Po zrobieniu kolacji, była już godzina 20, by nie zamęczać się już myślami o tym całym Petro, postanowiłam oglądnąć jakiś film. Mijały minuty, godziny, a Marka jak nie było tak nie ma. W końcu zasnęłam. Obudziłam się w nocy, sama nie wiem, która to była godzina. Ktoś okrywał mnie kocem. Okazało się, że był to Marek. Cmoknął mnie w czoło i już miał wyjść kiedy otworzyłam oczy.
- Marek? - spytałam zaspana. Spojrzałam na zegarek, była 2 w nocy.
- Tak? - spytał, obracając się w moją stronę.
- Gdzie ty byłeś? Przecież jest 2 w nocy! - powiedziałam już trochę przebudzona. Mężczyzna tylko usiadł koło mnie i objął mnie.
- To co? Odpowiesz mi? - spytałam lekko zdenerwowana. Ten westchnął.
- Musiałem załatwić pilną sprawę. - odpowiedział. Widać było, że był zawiedziony i smutny.
- O 2 w nocy ?! - byłam zła na niego i wstałam z sofy. Ten nadal siedział i spuścił głowę.
- Nina, przepraszam.
- Za co?! O co wogóle dzisiaj Ci chodzi? Najpierw ta akcja w biurze, potem to zniknięcie...- chciałam wymieniać dalej, ale widziałam, że Marek jest strasznie przygnębiony więc, przestałam i usiadłam obok niego.
- Marek, o co chodzi? Kto to jest Petro? - zaczęłam zadawać pytania i spojrzałam mu głęboko w oczy, które widać było, że są zmęczone.
- Nie mogę. Wybacz. - tylko tyle zdołał z siebie wydusić i wyszedł z pokoju. Nie wiedziałam co sobie o tym myśleć. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
Rano obudziłam się w sypialni. Nie przypominało mi się, abym tu przychodziła. Wydawało mi się, że zasnęłam na kanapie. Weszłam do salonu, a tam ujrzałam Marka, który spał na sofie. Widać, że była to dla niego niezbyt wygodna pozycja. Okryłam go kocem i poszłam zrobić śniadanie. Była 8 godzina, a że nie chciałam od rana podejmować tematu o wczorajszym dniu, postanowiłam zrobić śniadanie i pojechać do centrum na jakieś sobotnie zakupy. Zostawiłam Markowi karteczke, aby się nie martwił.
,,Jestem na zakupach. Wrócę ok. 12. Mam nadzieję, że ty też mi chociaż napiszesz gdzie się wybierasz. Nina"
Sądziłam, że taka wiadomość powinna wystarczyć. Nie chciałam, aby pomyślał, że przez to, iż pozwolił mi się wyspać, a sam się ciśnie na tej kanapie, to wszystko mu wybaczyłam. O nie! Nie spocznę dopóki się wszystkiego nie dowiem o tym całym Petro i wogóle całej tej sytuacji.
W galerii nie było żadnych nowości, więc skierowałam się w kierunku kawiarni. Miałam wrażenie jakby ktoś mnie obserwował, ale nie miałam siły, by zamęczać się jakimiś wymysłami mojej chorej wyobraźni. Nagle ktoś zasłonił mi oczy.
- Zgadnij kto to. - powiedział mężczyzna, którego jakże dobrze poznałam po głosie.
- Michał? Co ty tutaj robisz? Myślałam, że jesteś w Toruniu. - odwróciłam się do niego.
- Postanowiłem zrobić niespodziankę Lucynie i ją odwiedzić. Może masz ochotę na kawę? - zaproponował.
- Jasne. Właśnie się tam wybierałam.
Ruszyliśmy ku kawiarence. Czas minął nam bardzo szybko. W towarzystwie Michała czułam się bardzo dobrze. Opowiedziałam mu o całej tej sytuacji z Petro, ale nie chciałam nic mówić o tym, że Lucyna i Marek wiedzą kto to. Orlicz zrozumiał mnie i powiedział, że postara się wyszukać jak najwięcej informacji o nim, za co mu serdecznie podziękowałam. Nawet nie zwróciłam uwagi, gdy nadeszła godzina 13. No tak, muszę już lecieć. Podziękowałam Michałowi za miłe towarzystwo i wyruszyłam do domu. W drodze powrotnej znów miałam wrażenie, że ktoś mnie obserwuje, ale szybko to zignorowałam. Przecież nie miałam żadnych wrogów. W domu czekał na mnie Marek. Jego powitanie nie należało do zbyt miłych.
- Gdzie byłaś? - spytał, nawet nie przywitając się ze mną.
- Może by tak cześć?
- Odpowiesz mi?
- Zostawiłam ci karteczkę. - wyjaśniłam.
- Owszem, na której było napisane, że wrócisz około 12, a nie po 13! - Marek zdenerwował się na mnie.
- Nie sądze, że powinnam ci się spowiadać z wszystkiego co robię. - powiedziałam. Sama nie dawałam za wygraną.
- Ale ja tak sądzę. - orzekł.
- Hah. Proszę cię. - powiedziałam z ironią. - Co ci odbija? Od wczoraj zachowujesz się jakby nie wiadomo co się stało! - wykrzyczałam mu to w twarz.
- Bo może coś się akurat stało!
- W takim razie co?! - chciałam się jak najwięcej dowiedzieć. Wtedy po tej krótkiej, lecz jakże głośnej wymianie zdań, nastała cisza, a Marek tylko się odwrócił w stronę okna.
- Tak myślałam...- wyszeptałam w jego kierunku i wyszłam. Nie interesowało mnie to czy woła mnie, czy nie. Ja biegłam przed siebie i nie zauważyłam nawet kiedy zaczęły mi spływać z oczu łzy. Były to łzy smutku, żalu. Byłam załamana tym, że przez tak długi czas związku z Markiem nie wiedziałam o nim połowy rzeczy, a on nie chciał mi na tyle zaufać, aby wszystko mi powiedzieć. Znów wróciło do mnie uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Jak zwykle ,,olałam" to. Dopiero później zrozumiałam, że był to błąd. Niespodziewanie, ktoś od tyłu przyłożył mi rękę do ust. Próbowałam się wydzierać, lecz nic nie pomogło. Mężczyzna (stwierdziłam to po masywnych dłoniach, które związały mi ręce) włożył mi jakąś pigułkę do ust, po czym straciłam przytomność...
No jakaś akcja w końcu co nie? ;D Samej mi się zaczęło nudzić ;p Dziękuję, że czytacie ;** Ten rozdział dedykuję wszystkim moim wiernym czytelnikom <3 (wiem, że krótki, ale staram się) Dziękuje Wam! :***. Tym razem nie wymuszam komentarzy hehe xD Ale dziękuję za tamte ;* Nie spodziewałam się, że będzie ich tak dużo ;) See you :]
Nareszcie jakaś akcja ;) Rozdział świetny, jak zawsze. Z niecierpliwością czekam na kolejny ;) Kim jest Petro ? A może to ktoś z rodziny Marka. Tak myślę...
OdpowiedzUsuńSie okaże moja ty wyrocznio ;**
UsuńSUPER , SUPER , SUPER !!! UWIELBIAM <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń