wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 15.



Rozdział 15.

- Nina? Ty nawet nie wiesz jak ja się o Ciebie martwiłem. Przepraszam za tamto. Wytłumaczę ci to wszystko, ale powiedz gdzie teraz jesteś? - na początku naszej video rozmowy zapytał mnie o to Marek. Nie mogłam wydusić z siebie słowa, nie chciałam. Strasznie go kochałam i nie mogłam go zranić. Jednak Petro tylko spojrzał na mnie i wiedziałam, że muszę to zrobić, niestety. 
- Ehmm...cześć Marek. - zaczęłam dość niepewnie. - Bo widzisz, ja muszę ci coś powiedzieć.
- O co chodzi? - spytał się, zupełnie zdezorientowany.
- To już jest koniec. Koniec nas. - wydusiłam to z siebie z ledwością, lecz musiałam robić dobrą minę do złej gry. - Ja znalazłam sobie innego. 
Gdy wypowiedziałam ostatnie zdanie wiedziałam, że zadałam wielki cios w serce Marka. Ten tylko spytał bez żadnych emocji, lecz ja wiedziałam, że w środku buzował ze złości, a jednocześnie z żalu.
- Mogę wiedzieć chociaż kto to? 
Nie potrafiłam odpowiedzieć. Wtedy Petro, który do tej pory przysłuchiwał się naszej rozmowie, ukazał się w kamerce obejmując mnie. Czułam się okropnie, ale wiedziałam, że nie mogę tego okazać, ponieważ skończyło by to się źle i dla mnie, i dla mych bliskich.
- Tak ,,drogi" braciszku. To ja jestem tym szczęśliwcem. - oznajmił Piotr i pocałował mnie. Był to najgorszy pocałunek w mym życiu. Pozbawiony jakichkolwiek namiętności. Wiedziałam, że zrobiłam źle, ale nie mogłam tego cofnąć. Tylko spojrzałam tępo w ekran laptopa, na którym widniał Marek.
- Mogłem się domyślić! Jesteś totalnym idiotą! Nie wierzę, że Nina to robi z własnej woli! - wykrzyczał.
- Ach tak? Sądzę, że to jej powinniśmy się spytać...- zasugerował Petro. Nie wiedziałam, że oprócz pocałunku będzie wymagał jeszcze tego. Nie mogłam z siebie nic wydusić. Byłam bliska rozpłakaniu się, ale nie mogłam. W momencie tej ciszy w drzwiach ponownie ukazali się Ci jego podwładni. Wiedziałam, że muszę odpowiedzieć.
- Wybacz Marek. - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić, ponieważ Piotr rozłączył się z nim, a ja momentalnie rozkleiłam się. Ten nie zważał na moje łzy. Zamknął mnie i rzucił tylko:
- Zaraz wrócę więc nie rycz mi tu! 
Nie mogłam. Poprostu wiedziałam, że wyrządziłam Markowi wielką krzywdę. Czułam się fatalnie. Po godzinie przestałam płakać i usiadłam na łóżku wpatrując się wciąż ślepo w jeden punkt. Nagle usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Był to Petro.
- Widzę, że już się ogarnęłaś.
Nie odpowiedziałam, a ten przysiadł obok mnie na łóżku gładząc mój polik.
- I widzisz jak ładnie potrafisz wykonywać polecone ci zadania. - powiedział z drwiną nie przestając macać mnie po policzku.
- Odwal się odemnie! - wypowiadając to strąciłam jego rękę. Ten tylko zaśmiał się.
- Dobrze, ale pewnie chcesz wiedzieć co się z tobą teraz stanie?
Nie odpowiedziałam tylko wpatrywałam się w podłogę.
- A więc teraz będziesz tutaj ze mną dopóki mi się nie znudzisz. Więc lepiej staraj się, bo inaczej wiesz co cię czeka.
- Co?! Nigdy nie zwiążę się z takim idiotą jak ty! Kocham Marka i nic, ani nikt tego nie zmieni! A już napewno nie ty! - wykrzyczałam mu to prosto w twarz. Petro się wściekł.
- Teraz to już przegięłaś. Albo zrobisz to co ci powiedziałem, albo gorzko pożałujesz! - po tych słowach spoliczkował mnie i wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie. Wiedziałam, że nie jestem w stanie uciec od niego. Nawet nie wiem gdzie jestem. Postanowiłam, że zapomnę o wszystkim. O Marku, o mojej pracy, o Lucynie i Michale. To była przeszłość. Teraz musiałam żyć razem z Petro. Postanowiłam być mu od teraz posłuszna. Nie wiedziałam nawet kiedy stałam się z tak silnej kobiety, tak słabą i bezbronną istotą. Rozmyślając o tym oddałam się w objęcia Morfeusza...

* z perspektywy Marka *

Rozłączyli się. Byłem w szoku. Myślałem, że Nina mnie kocha, że ona mówi to tylko dlatego, ponieważ mój brat ją do tego zmusza. Niestety myliłem się. Nie mogłem się z tym pogodzić. Byłem ogarnięty smutkiem, żalem oraz złością i nienawiścią, którymi darzyłem Petro. Musiałem się z tym pogodzić, ale poprostu nie potrafiłem. Miałem wobec siebie wyrzuty sumienia, że jej nie powiedziałem całej prawdy.
Minęły dwa dni, a ja nie przychodziłem do pracy. Nigdzie nie wychodziłem, nawet Alexa nie wyprowadzałem. Musiał sobie sam radzić, dobrze chociaż, że go karmiłem. Wydzwaniali do mnie Lucyna i Orlicz, ale nie chciałem się z nimi kontaktować. Co wieczór chodziłem do baru, aby tam topić swe smutki w alkoholu. Pewnej nocy wracając o dziwo dość trzeźwym do domu, zauważyłem Michała. 
- Marek, co ty robisz? Dlaczego cię nie ma w pracy? - zapytał od razu.
- Może najpierw wejdźmy. - zaproponowałem. W domu opowiedziałem mu o całej rozmowie z Niną, przez którą się załamałem. Orlicz uważnie mnie słuchał.
- I ty w to wierzysz?! Przecież ten koleś jest psychiczny! On ją zmusił! - wykrzyczał Michał.
- Chciałbym...Ale ona go pocałowała. Na moich oczach!
- Człowieku czy ty mnie słuchasz?! On ją zmusił, zagroził jej. A ty zamiast tu siedzieć to rusz dupe i pomóż mi oraz Lucynie znaleźć Ninę!- mówiąc to potrząsnął mną. Nastała cisza po czym Michał spytał:
- Kochasz ją?
Nie zawachałem się i od razu odpowiedziałem:
- Najbardziej na świecie.
- A więc bierz Alexa i jedziemy na komisariat do Lucy, która wpadła na ich trop. - orzekł. Od razu przywołałem Alexa i ruszyliśmy moim samochodem na komendę. 
- Czyli jednak była nadzieja. Jeszcze ją znajdę. Nie odpuszczę tym razem.- wmawiałem sobie w myślach przez całą podróż.

- Dobrze, że jesteś. Złapałam sygnał z komórki Niny i jakoś ich namierzyłam. - poinformowała nas Lucyna, gdy weszliśmy do biura.
- W takim razie na co czekamy?! Musimy tam szybko jechać. - orzekłem i już miałem wychodzić, gdy zatrzymał mnie Michał.
- Poczekaj! To nie jest takie proste. Trzeba poczekać na saperów, którzy pojawią się za jakąś godzinkę. 
- Za godzinkę?! Za tą twoją ,,godzinkę" to Niny już dawno może nie być! - wykrzyczałem.
- Ale Marek zrozum. Nie wiemy ilu ich tam w środku jest. W trójkę nie damy rady. - chciała mi to wytłumaczyć Lucyna.
- Nie wiem jak wy, ale ja jadę. Bezwzględu na to ilu ich tam jest. W końcu to mój brat i jakoś muszę sobie z nim poradzić!
Orlicz i Lucyna ruszyli razem ze mną do auta. Alexa chcieliśmy zostawić, niestety był szybszy i od razu znalazł się w samochodzie.

Na początek PRZEPRASZAM za długą nieobecność, ale moje wakacje się przedłużyły i nie miałam jak dodać rozdziału :c Wiem, że ten jest taki nijaki, ale w następnym obiecuję, że będzię jakaś akcja :) A więc DZIĘKUJĘ za Wasze wyświetlenia i komentarze :) O wiele lepiej się pisze, gdy mam z waszej strony jakąś motywację :*

3 komentarze: