poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 18.




Rozdział 18.

Z każdym dniem Marek czuł się coraz lepiej. Jeździliśmy na wizyty kontrolne i na kilka badań, których wyniki były pozytywne. Powoli nasze życie stawało się takie same jak poprzednio...no może nie dokońca. Od tego zdarzenia minęły dwa tygodnie, a ja nie czułam się najlepiej. W sensie psychicznym jak i fizycznym. Często popłakiwałam w nocy, miałam huśtawki nastrojów, a to wszystko przez Petra. Marek chciał ze mną iść do lekarza, ale ja kategorycznie odmawiałam. Nie chciałam wylądować w szpitalu i nie mówiłam nic Bromskiemu, że się źle czuję. Poprostu miałam jakąś blokadę od środka. Tak samo jak kiedyś byłam silna, teraz czuję, że jestem coraz słabsza psychicznie. Wiedziałam, że to wszystko po tym co przeszłam, ale nikomu nie mówiłam nawet Lucynie. Poprostu dusiłam to w sobie.
Pewnego dnia obudziłam się strasznie słaba. Jak zwykle pierwsze co to pobiegłam do toalety wymiotować, ale to było normalne, bo zawsze tak robiłam od około 1,5 tygodnia. Zawsze, gdy wymiotowałam jakoś mi ulżyło. Niestety tym razem było inaczej. Czułam się słabsza niż zwykle i ledwo trzymałam się na nogach. Nie dziwię się, bo bardzo mało jadłam, prawie że wogóle. Marek zawsze mi kazał chcoaiż coś przegryźć, ale natychmiast po tym wymiotowałam. Chciał jechać ze mną do lekarza, ale ja odmawiałam. Dlaczego? Ponieważ bałam się, że lekarz zobaczy to co zrobił mi Petro...
- Ninka wychodzisz? - spytał Marek.
- Taak już idę! - odpowiedziałam i umywszy zęby wyszłam z łazienki, ciągle słaba.
- Boże! Skarbie, ale ty jesteś blada. Dobrze się czujesz? - od razu spytał, gdy mnie zobaczył. Rzeczywiście nie zaciekawie wyglądałam.
- Tak, wszystko okey. - skłamałam.
- Napewno? Znów wymiotowałaś? Proszę powiedz mi.
Nie chciałam już dłużej okłamywać Marka więc przytaknęłam.
- To już za długo trwa. Zaraz po pracy jedziemy do szpitala!- polecił.
- Ale Marek..- próbowałam się wykręcić
- Nie ma żadnych ,,ale" jedziemy i koniec! 
Po tych słowach wzięliśmy Alexa i ruszyliśmy na komisariat. Tam również Lucyna oraz Michał, który zaczął pracować na naszej komendzie po tym jak Rysiu odszedł na emeryturę, zauważyli, że jest coś ze mną nie tak. Marek powiedział, że pojedzie ze mną po pracy do szpitala, by mnie zbadali. Cały dzień nie mogłam się na niczym skupić więc postanowiłam przejąć robotę papierkową. Siedząc nad różnymi dokumentami poczułam się strasznie słabo i zaczęło mi się kręcić w głowie.
- Nina wszystko dobrze? - spytała Lucyna, która znajdowała się ze mną w biurze, ponieważ chłopcy musieli pojechać w sprawie jakiejś kradzieży.
- T-tak, chyba...- ledwo wyszeptałam, a zaczęło mi się robić ciemno przed oczyma, jedyne co usłyszałam to krzyk Lucyny, a potem odpłynęłam...

Otworzyłam oczy. Znajdowałam się w dość małym pomieszczeniu, szpitalnym pomieszczeniu. Czyli jednak zasłabłam. Przy mnie siedziała Lucyna.
- Nina? Jak się czujesz? - od razu spytała.
- Tochę lepiej. Gdzie Marek ? Co się stało? 
- Za pół godziny będą tu razem z Michałem. Zasłabłaś na komendzie i zadzwoniłam na pogotowie, które przywiozło cię tutaj.
Kiwnęłam tylko głową inastała cisza. 
- Chyba powinnam iść zawołać lekarza. - orzekła Lucyna i poszła w stronę gabinetu lekarskiego. Stamtąd wyłonił się mężczyzna, około 40- stki.
-Dzień dobry, jak się pani czuje? - spytał pogodnie, gdy mnie ujrzał. Lucyna w tym czasie przysiadła na krześle znajdującym się obok mego łóżka.
- Dziękuję, trochę lepiej. - odpowiedziałam.
- To wspaniale,ponieważ mam dla pani nowinę. - oznajmił z radością.
- Jaką dokładniej? - spytałam trochę przestraszona zerkając na Lucynę.
- Minowicie zostanie pani matką.
Gdy to powiedział struchlałam i pobladłam.
- Czy wszystko dobrze? - spytał lekarz.
- T-t-tak muszę odpocząć. - skłamałam ,a lekarz wyszedł z pomieszczenia. Wtedy dałam upust swoim emocją. Zaczęłam płakać a Lucyna mocno mnie przytuliła.
- No hej. Już dobrze Mała. Ciąża to nic strasznego. - pocieszała mnie.
- Ale ja wiem tylko, że, że...- i znów wybuchnęłam płaczem.
- Spokojnie Marek napewno się ucieszy. Może na takiego nie wygląda, ale zawsze chciał mieć rodzinę.
- Tylko, źe tu nie o to chodzi. - oznajmiłam trochę się uspokajając, lecz łzy nadal spływały po mych policzkach.
-  W takim razie o co? - spytała się mnie podejrzliwie Lucyna. Nastała chwilowa cisza, a następnie wydusiłam z siebie:
- B-b-bo to nie j-j-jego dziecko. - wybełkotałam i wybuchłam płaczem. Lucyna była w szoku. Poczułam to,ponieważ zesztywniała, ale nadal nie wypuszczała mnie z uścisku.
- Cii...wytłumacz mi to spokojnie. Napewno się mylisz. - poleciła. A ja wezbrałam się w sobie i postanowiłam jej wszystko wyznać.
- Gdy byłam więziona przez Petro wielokrotnie zostałam spoliczkowana pzez niego. Myślałam, że tylko skończy na tym, ale niestety... On mnie zgwałcił.- orzkłam, a z moich oczu popłynęły łzy. Nastała głucha cisza. W końcu odezwała sie Lucyna.
- Jesteś pewna, że to nie dziecko Marka? Pzecież nie każda konieta zachodzi w ciążę przez gwałt...
 - Ja nie wiem do końca. Ale badania mogę zrobić dopiero po narodzinach dziecka. Tylko, że do tego czasu będę musiała okłamywać Marka. - powiedziałam.
- Wiesz, że tak nie możesz? - spytała Lucy.
- Ja wiem, ale co w takim razie mam zrobić? 
- Przede wszystkim musisz poinformować o swojej ciąży i Piotra i Marka. Obydwoje muszą wiedzieć, nawet jeżeli ten pierwszy siedzi w więzieniu i nie nadaje się na ojca. Ni możesz okłamywać Marka. Jestem pewna, że on to zrozumie.- odpowiedziała Lucyna.
Po tej rozmowie z nią ulżyło mi. Postanowiłam, że Markowi powiem, ale dopiero w domu, a nie w szpitalu. Następnego dnia przyjechała po mnie Lucy, ponieważ ją o to poprosiłam i po wizycie lekarza, który kazał mi się oszczędzać, ruszyłyśmy w stronę mojego i Marka domu. Tam Lucyna mnie zostawiła i umuwiłyśmy się, że spotkamy się o 19 w kawiarni. Weszłam do domu. W drzwiach od razu powitał mnie Alex. Na kanapie siedział Marek i oglądał telewizję. Gdy mnie zobaczył momentalnie wstał i mnie przytulił.
- Czemu nie powiedziałaś, że dziś wychodzisz? Mogłem cię odebrać. - odrzekł.
- Chciałam ci zrobić niespodzienkę. Ale teraz musimy poażnie poozmawiać. - powiedziałam, a Marek spoważniał.
- Coś się stało? Jetseś chora? - od razu spytał.
- Nie, nie. Wszystko jest dobrze. Nic się nie stało, no jeżeli można by to tak nazwać.
Widać było, że Marek nie wie o co chodzi. Usiedliśmy na kanapie. 
- Jestem w ciąży. - wyznałam nie owijając w bawełnę. Pierwszy raz widziałam Bromskiego tak szczęśliwego.
- Ninka to cudownie! Będziemy mieli Bromskiego Juniora! - niemalże skakał z radości. Nie chciałam psuć jego nastroju kolejną informacją, ale niestety musiałam.
- Poczekaj, bo jest problem. - zaczęłam.
- Jaki? Coś z dzieckiem? 
- Nie, znaczy tak, ale nie.
- Czyli?
- Ehmm...bo ojcem również może być Piotr. - wtedy mina Bromskiego nie wyrażała nic. Patrzył się na mnie tempo. Myślałam, że wybuchnie, że zacznie krzyczeć, ale on ....... Przytulił mnie? Byłam w szoku. Przed chwilą dowiedział się, że może to być nie jego dziecko, tylko jego brata, a on od tak przytulił mnie.
- Nie rozumiem. - wyszeptałam,a on spokojnie odpowiedział: 
- Wiedziałem, że jest z tobą coś nie tak. Podejrzewałem, że Piotr mógł ci coś zrobić, ale nie wiedziałem, że może cię zgwałcić. Nie chciałem z tobą zaczynać tematu, ponieważ widziałem, że po tym zdarzeniu jesteś strasznie słaba wewnętrznie. Gdy wczoraj po badaniach dowiedziałem się wszystkiego od lekarza, który prosił, abym ci nic nie mówił byłem wściekły na Petro. Od razu pojechałem do więzenia, by się z nim spotkać. Chciałem go poprostu zabić. Niestety nie mogli mnie wpuścić. Wtedy zrozumiałem, że nawet gdyby było to jego dziecko to i tak wychowam je jak swoje.
Gdy to usłyszałam łzy mimowolnie zaczęły spływać mi po polikach. Nie były to łzy rozpaczy, smutku. Wręcz przeciwnie. Były to łzy szczęścia. Cieszyłam się, że Marek tak zareagował na tą sytuację. 
- Kocham cię- wypowiedziałam wtulając się w niego jeszcze mocniej.
- Ja Was też. - odpowiedział.
Wiedziałam, że była już 19, więc zadzwoniłam do Lucyn odwołać spotkanie. Ona bez problemu się zgodziła, a nawet się ucieszyła, że wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Jeszcze tylko jutro czekała mnie rozmowa z Piotrem...

Taki dłuższy mamy :) Nie wiem czy zauważyliście, ale pojawiła się nowa zakładka na mym blogu. Jest to mój nowy blog, którego założyłam. Pierwszy rozdział na nim powinien pojawić się w sierpniu, a Was proszę o to, abyście polecili go znajomym itd. :D Dziękuję, że czytacie. Proszę komentujcie :( Do zobaczenia ;*

3 komentarze: