niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 17.



Rozdział 17.

*perspektywa Niny*

Razem z Michałem i Lucyną siedzieliśmy w szpitalu. Alex leżał pod krzesełkami, prawie się nie ruszając, a ja cały czas płakałam i nie mogłam się pozbierać. Dlaczego on? Lucy z Orliczem próbowali mnie pocieszać, ale sami byli załamani. W końcu z sali operacyjnej wyszedł lekarz, miał on może koło 50.
- Witam, czy państwo są z rodziny? 
- Jestem jego dziewczyną, co z nim? - od razu spytałam. Doktor odchrząknął:
- Sądzę, że lepiej będzie jeśli porozmawiamy w gabinecie, zapraszam. - orzekł. Udałam się razem z nim. Byłam strasznie zdenerwowana nie wiedziałam czy Marek wogóle żyje. Moje rozmyślania przerwał lekarz.
- Pan Bromski żyje...
Odetchnęłam.
- Ale jego stan nie jest dość dobry. Przeszedł dwie operacje, więc to i tak cud, że przeżył. Aktualnie jest pod czujnym okiem naszych lekarzy.
- Rozumiem. Czy można go zobaczyć? - spytałam.
- Nie powinienem...ale zrobię wyjątek. Może pani wejść, ale na dosłownie 10 minut i tylko pani.
- Dobrze. - podziękowałam i wyszłam z gabinetu by skierować się w kierunku sali gdzie leżał Marek.
Gdy go zobaczyłam, łzy same cisnęły mi się do oczu. Był podłączony do różnych kabelków i miał zamknięte oczy. Wiedziałam, że jeszcze nie wybudził się ze śpiączki. Był cały blady. Usiadłam obok niego i poprostu...rozpłakałam się. Nie był to może aż tak rzewny płacz, ponieważ nie chciałam, aby ktoś mnie usłyszał. Poprostu czułam się winna temu co się stało. Wiedziałam, że był załamany po tym, gdy zobaczył jak pocałował mnie Petro.
- Ma pani jeszcze 3 minuty. - powiedziała pielęgniarka przechodząca przez korytarz. Otarłam łzy i złapałam dłoń Marka.
- Przepraszam. - wyszeptałam i ponownie zaczęły po moim policzku spływać łzy. Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam cichy głos:
- Nina?
Była, w szoku. On się obudził. Natychmiast znalazłam się przy jego szpitalnym łóżku.
- Marek, j-ja przepraszam. - z ledwością powstrzymywałam łzy. Ten tylko objął mnie na tyle na ile pozwalały mu na to różne kableki podłączone do jego ciała.
- Ciii...Ninka wszystko już dobrze. - wyszeptał i ucałował mnie w czubek głowy. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Moja głowa znajdowała się przy jego klatce piersiowej. Czułam bicie jego serca, a łzy leciały mi nieustannie. W końcu oderwałam się od niego.
- Przepraszam za ten pocałunek i za to, że byłam taka dociekliwa. mogłam poczekać, aż sam mi wszystko powiesz, a nie wpieprzać się w nie swoje sprawy. Gdyby nie ja, ciebie nie byłoby tutaj. - powiedziałam na jednym wydechu.
- To nie jest twoja wina, nawet tak nie myśl. Jak już mam kogoś obwniać to tylko i wyłącznie mnie. To ja powinienem ci powiedzieć wszystko, a nie cię okłamywać. Ja naprawdę cię kocham.
Gdy to usłyszałam na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wtuliłam się w Marka i chwilę zastygliśmy w ciszy. Nie była to niezręczna cisza, wręcz przeciwnie potrzeba nam było tej ciszy by nacieszyć się sobą. W końcu Marek się odezwał:
- Sądzę, że powinnaś zawiadomić lekarzy, że się obudziłem. Im szybciej mnie zbadają, tym szybciej stąd wyjdę. - uśmiechnął się na co ja odwzajemniłam uśmiech i ruszyłam w kierunku gabinetu doktora. Ten natychmiast znalazł się w sali gdzie był Marek i przeprowadził krótkie badania, po których stwierdził, że  mężczyzna będzie mógł wyjść za 2 tygodnie. Co prawda Bromskiemu nie podobało się, że aż tyle czasu będzie w szpitalu, ale obiecałam, że będe go codziennie odwiedzać z Alexem i się uspokoił. Gdy wychodziłam na korytarzu czekali Lucyna i Orlicz, którzy sądząc po ich minach wiedzieli, że Marek się obudził i jest wszystko dobrze. Od razu postanowiliśmy, że zamówmy jakąś pizze, a Alexowi kupimy jego ulubioną karmę.
Cały wieczór spędziliśmy na rozmowie. Nie poruszaliśmy tematu Petra, ponieważ został on ponownie zamknięty w więzieniu, tym razem z lepszą ochroną i nie namiesza już nigdy w życiu moim i Marka. 
Bromski z każdym kolejnym dniem odzyskiwał siły. Codziennie go odwiedzałam. W końcu przyszedł upragniony dzień, Marek wyszedł ze szpitala. Alex nie odstępował go na krok, a ja? Ja poprostu, cieszyłam się, że wszystko wraca do normy. Znów miałam przy sobie mężczyznę swoich marzeń.

No i wracam! :) Rozdział krótki, i bezsensu, no ale wogóle cieszę się, że jest :D Będę się teraz starać pisać rozdziały trochę częściej, lecz będą one krótsze ;) DZIĘKUJĘ za to, że czytacie. Odnośnie ostatniej sondy to cieszę się, że chcielibyście, abym dalej pisała :) Nawet już mam w swej głowie zarys tej historii, ale nie chciałabym niczego zdradzać ;p Kiedy pojawi się nowy blog? No cóż wtedy kiedy skończę pisać tego, a niestety (a może i ,,stety") nieubłaganie zbliżamy się do końca :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz