piątek, 10 maja 2013

Rozdział 4.




Rozdział 4.

Dzisiaj przyszłam dość wcześnie na komendę. Chciałam jeszcze pogadać z Lucyną, która już siedziała przy biurku.
- Może kawy? - spytała się mnie.
- Jak już robisz to poproszę.
- Ok. - odpowiedziała.
W pewnym momencie do biura wpadł Rysiu.
- Cześć dziewczyny. Nie znacie może jakiegoś dobrego mechanika? Ten mój samochód to już tylko na złom się nadaje. 
Zaśmiałyśmy się z Lucyną.
- Oj Rysiu spokojnie. Chcesz zrobimy ci jakąś kawkę. - zaproponowałam
- Ufff...- Ryszard padł na fotel- Chociaż wy się o mnie tu troszczycie.
Wymieniłyśmy z Lucyną porozumiewawcze spojrzenia. Nagle do pomieszczenia wbiegł Alex, a za nim wszedł Marek.
- Cześć. - przywitał się z nami i spojrzał na mnie.
- Hej. - przywitaliśmy się.
Spojrzałam na Lucy, chyba zrozumiała o co mi chodziło bo od razu poprosiła Rysia, aby poszedł z nią i pomógł jej zrobić kawę. Ten się zgodził.
- Robicie kawę bezemnie? Może ja też bym chciał?- żartobliwie powiedział Marek.
- Zobaczymy czy zasłużysz. -odpowiedziała Lucyna wychodząc z biura.
Marek na początku nie skojarzył o co jej chodziło dopiero potem zrozumiał.
- To co? Czyżbym się nie spisał w sobotę? - zapytał się z uśmiechem podchodząc do mnie. W tym czasie Alex leżał w swoim legowisku.
- Nie, nie. Znaczy...bo tu nie o to chodzi Marek. Jesteś naprawdę fajnym facetem ale...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ zadzwonił telefon.
- Później dokończymy rozmowę. - odrzekł i odebrał telefon. - rozumiem....mhm...już jedziemy. - mówił do słuchawki. Kiedy odłożył ją polecił mi zawołać Lucynę i Rysia. Ci przyszli od razu. 
- Był napad w centrum handlowym. Jedna kobieta nie żyje. Napastnik uciekł.
- tylko tyle zdążył nam powiedzieć Marek, ponieważ od razu wsiadaliśmy do auta, udać się na miejsce zbrodni.
Byłam trochę zdenerwowana. To była moja pierwsza, prawdziwa akcja.
- Dobra, jesteśmy na miejscu. - odrzekł Rysiu.
Wyszliśmy z samochodu. Wszyscy byli zebrani i stali pod centrum handlowym. Przed wejściem poinformował nas strażnik, że morderca jest w środku i ma zakładniczkę.
- Dobra wchodzimy. - powiedział Marek. Wszyscy wyciągnęliśmy bronie.
- Ja idę z Rysiem od lewej, a ty Nina z Lucy po prawej. - rozkazał.
- Jasne.- przytaknęliśmy.
Weszliśmy do środka. Tam w jednych sklepów ,na ladzie, stał człowiek trzymający w jedenj ręce broń, a w drugiej ściskał kobietę, która krzyczała ze strachu.
- Wyjdzcie bo ją zastrzelę! - zagroził mężczyzna.
- Spokojnie. Zostaw kobietę. - starał uspokoić go Marek.
W tym czasie ja i Lucy zabezpieczałyśmy prawe wejście ze sklepu.
- Odłóż broń bo inaczej ją zastrzelę. - cały czas groził człowiek.
- Ok, ok. Ja odkładam broń, a ty ją puszczasz. - targował się Mareki i odłożył broń.
Mężczyzna puścił kobietę, lecz oddał strzał z broni ku Markowi i zaczął uciekać w stronę wyjścia.
- Brać go, szybko! - wykrzyknał Marek wijąc się z bólu, ponieważ nie zdąrzył odskoczyć i napastnik postrzelił go w ramię.
Zrozumiałyśmy polecenie. Razem z Lucy i Rysiem ruszyliśmy za nim.
- Nie mamy szans. Uciekł. - powiedział Rysiu, zatrzymując się.
- Niemożliwe. Przecież...- nie dokończyłam zdania, ponieważ zauważyłam wśród wieszaków kontur człowieka i szybko pobiegłam. Mężczyzna zaczął znów uciekać.
- Nina stój! - wykrzyknęla Lucyna, ale było już za późno.
Alex pobiegł skrótem i przewrócił mężczyznę. Szybko podbiegłam i stanęłam z bronią nad mężczyzną.
- Ręce do tyłu, już! - rozkazałam.
Rusiu i Lucyna szybko do mnie dobiegli, po czym skluliśmy  go w kajdany.
- Dobry pies. - pogłaskaliśmy Alexa.
- Ale gdzie jest Marek? - zapytałam
- Idźcie go poszukać ja go zaprowadzę do wozu- Ryszard wskazał na bandytę.
Znaleźliśmy Marka, stojącego co prawda, ale ledwo wytrzymałego z bólu. 
- Marek! - wykrzyknęłyśmy z Lucyną i szybko wezwałyśmy pogotowie, które zabrało go do szpitala.

Oto następny rozdział. Cieszę cię, że czytacie mego bloga, ale mam prośbę, czy moglibyście zostawić po sobie chociaż komentarz? Miałabym wtedy 100% pewność, że czytacie. Aha, no i jeszcze dedykacja oczywiście ;) Dziś dedykuję ten rozdział Aniusi, która jest moją stałą czytelniczką. Do zobaczenia ;*


2 komentarze:

  1. no nareście akcja! Dzięks za dedykacje. Chyba mam natchnienie i też coś napiszę no nie o policji ale na przykład o telewizji ;-)

    OdpowiedzUsuń