wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 8.




Rozdział 8.

Z kawiarni nie jechałam prosto do Marka. Chciałam najpierw powiedzieć wszystko Lucynie. Zawsze gdy miałam jakiś problem zwracałam się do niej. Lucy mnie próbowała pocieszać, ale z jednej strony była na mnie trochę zła, że nie powiedziałam od razu tego wszystkiego Markowi.
- Odkładałaś tą rozmowę tak długo, że teraz przyszedł czas, aby wszystko wyjawić. Przecież w związki najważniejsze jest zaufanie. - powiedziała do mnie.
- Wiem, wiem. Dzięki kochana, że mnie wysłuchałaś. - podziękowałam.
- Nie ma sprawy. A teraz jedź do Marka i wszystko mu powiedz. - zaproponowała.
- Jasne. Narazie. - pożegnałam się.

Gdy podjechałam pod dom Marka, na początku chciałam się wrócić, ale jednak obiecywałam Lucynie, że powiem wszystko. Tak więc zadzwoniłam do drzwi. Tym razem otworzył mi Marek.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hej. - tym razem Marek nie pocałował mnie jak to zawsze czynił. Właściwie to nie dziwiło mnie to, ponieważ sama na jego miejscu byłabym trochę zagubiona.  Weszliśmy do kuchni.
- Proszę, siadaj. - odrzekł. 
- Nie dzięki. - odpowiedziałam. Chciałam jak najprędzej zakończyć temat o Jamesie. - Marek, ja naprawdę cię przepraszam. Wogóle za nim ci coś powiem wiedz, że ja naprawdę cię kocham i...- nie zdążyłam dokończyć, ponieważ mi przerwał:
- Ale Nina, o co chodzi? - zapytał się lekko zdziwiony i poddenerwowany.
- Bo ja nie powiedziałam ci całej prawdy. - zaczęłam. - Gdy byłam w Stanach poznałam Jamesa. Wydawałoby się, że to pierwsza miłość. Przyjechał wczoraj, ponieważ chciał ze mną porozmawiać na temat mnie i jego. - cedziłam te słowa pojedynczo, bo byłam strasznie zdenerwowana.
- Zaraz, zaraz. Czyli chcesz mi powiedzieć, że wtedy kiedy byłaś ze mną w tym samym czasie umawiałaś się na jakieś spotkania z tym gościem?!-  wiedziałam, że ten moment nadejdzie. Marek był zdenerwowany na mnie.
- Naprawdę nie. My ze sobą zerwaliśmy poprostu nie łączyło nas to co kiedyś. - próbowałam się bronić, ale wiedziałam że nic to nie da.
- Czyli co oczekujesz, że ci od tak wybacze ?! - Marek rozzłościł się. Chciało mi się poprostu płakać. 
- Przepraszam. - tylko tyle zdołałam z siebie wydusić. Zapanowała dość długa ciszy. 
- Nie, to ja przepraszam, niepotrzebnie się uniosłem. Ale ja musze sobie to przemyśleć. - odrzekł już spokojniej i oparł się o blat w kuchni odwracając się w stronę okna.
- Nie, nie. Masz rację. Tu nie ma o czym myśleć. Jutro wyjeżdżam do Krakowa więc i tak możemy już o sobie zapomnieć. - wypowiedziałam te słowa nieco ciszej. Marek odwrócił się do mnie.
- Jak to wyjeżdżasz? - spytał zdziwiony.Nie miałam jak odpowiedzieć, poprstu brakło mi siły. Popatrzyłam na niego i wybiegłam pozostawiając go samego.Gdy wsiadłam do samochodu, byłam cała w łzach. Zadzwoniłam do Lucyny.
- Halo Lucy? - spytałam załamującym głosem.
- Nina, co jest? - spytała przestraszona.
- Powiedziałam mu całą prawdę. Spodziewałam się, ....że będzie zły. Ja tylko ....dzwonię, żeby ci podziękować...za wszystko. Jutro ...wyjeżdżam do Krakowa i ...zwalniam się z pracy. Ja poprostu ...nie wytrzymam już tak dłużej... - cedziłam słowa przez łzy.
- Ale Nina... - Lucyna nie zdążyła dokończyć, ponieważ rozłączyłam się. Nie chciałam dalej drążyć tematu. Wiedziałam, że tu nie zostanę. Nie chciałam. Odjechałam spod domu Marka do siebie, aby się spakować.

Taki krótki wiem ;< ale teraz tylko takie będą bo szkoła ;( Ale nic poradzimy sobie ;D Dzięki wam, że czytacie bo mam już ponad 400 wyświetleń ;* Na serio bardzo motywujecie mnie do pracy nad nowymi rozdziałami :) Umieściłam na moim blogu sondę, która jest tylko i wyłacznie dla Was. No i proszę komentujcie. Do tego niepotrzebne Wam jest konto G-mail. ;) Do zobaczenia!.



1 komentarz: