Rozdział 7.
Gdy już się uszykowałam akurat było wpół do 6.
- Własciwie to mam jeszcze czas, może przejdę się pieszo. - pomyślałam i tak też zrobiłam. W sumie droga zajęła mi nawet nie 20 min.
Zadzwoniłam do drzwi.
- Alex otwórz! - usłyszałam głos Marka. W pewnej chwili drzwi sie otworzyły i ukazał mi się owczarek niemiecki.
- Hej Alex. - zwróciłam się do psa i pogłaskałam go. Weszłam do kuchni i ujrzałam Marka dość zabieganego.
- Cześć. - powiedział i pocałował mnie na przywitanie. - Przepraszam, że tak zabiegany jestem, ale Alex zdąrzył już się poczęstować moim spaghetti i musiałem zrobić nowe. Zaśmiałam się.
- Ok już gotowe. Siadaj. Wogóle zapomniałem powiedzieć, że ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się do mnie czarująco.
- Hah ty też niczego sobie w tym fartuszku. - zażartowałam.
- No nie wiem.... - zaśmiał się i usiedliśmy do stołu. Po zjedzeniu pysznej kolacji Marek zwrócił się do Alexa, który zaczął nas zaczepiać:
- Alex! Chyba już rozmawialiśmy. Dzisiaj nocujesz na dworze.
- Nie jesteś czasami za ostry wobec niego? Przecież on nam aż tak nie przeszkadza. - powiedziałam.
- Jeszcze nie wiesz na co go stać. - powiedziawszy to Marek wziął Alex i zaciągnął go na taras. Na początku pies trochę się upierał, ale potem wszedł do budy i zasnął. My w tym czasie usiedliśmy na kanapie, rozmawiając i pijąc wino. Nawet nie zwróciłam uwagi kiedy Marek zaczął mnie namiętnie całować, tak jak ostatniej soboty, tylko że tym razem nie czułam poczucia winy. Wręcz przeciwnie wiedziałam, że go kocham i chcę z nim być...
Rano obudziłam się leżąc przy Marku, który właśnie też się przebudził.
- Dzień dobry kochanie. - powiedział i czule zaczął mnie całować. Nie liczyłam czasu. Każda minuta z nim była cudowna. W pewnym momencie Alex zaczął szczekać na tarasie.
- Marek, Alex jest chyba głodny. - powiedziałam przerywając nasz pocałunek.
- Cii... Zaraz przestanie szczekać. - szepnął Marek i kontynuował pocałunek. W pewnym momencie zadzwoniła komórka Marka. Tym razem musieliśmy przerwać pocałunek, ponieważ dzwonił Rysiu z komendy.
- Poczekaj tu chwilę. - powiedział Marek i wstał z łóżka. Również to uczyniłam, bo była już 11. Gdy Marek rozmawiał przez telefon, wykorzystałam ten moment i poszłam się ubrać. Gdy wróciłam kończył już rozmowę.
- Musimy jechać ma komendę. Ktoś zamordował jakąś dziewczynę. - poinformował mnie.
- Pewnie w jednym z jakiś klubów. - powiedziałam.
- Ale...skąd wiedziałaś ? - zapytał się Marek ubierając T-shirt.
- Intuicja. - odparłam i założyłam kurtkę. - Ja lecę dać jeść Alexowi, a ty się uszykuj.
- Hah, czasami mnie przerażasz. - powiedział Marek śmiejąc się. Uśmiechnęłam się.
Na komendzie Lucy opowiedziała nam o całym wydarzeniu, które zaszło wczoraj w nocnym klubie. Od czasu do czasu Marek trochę ziewał.
- A tobie co? W nocy nie spałeś? - Lucyna spytała się go.
Marek spojrzał na mnie porozumiewawczo i się zaczęliśmy śmiać.
- Powiedzmy, że tej nocy miałem towarzystwo. - odpowiedział.
Lucyna trochę nie zrozumiała o co mu chodziło, ale później spojrzała na mnie, a ja jej mrugnęłam okiem.
- Dobra, w takim razie ja i Nina idziemy do tego klubu sprawdzić monitoring, a ty Lucynka z Rysiem popytajcie się rodzinę, przyjaciół co i jak. - oznajmił Marek.
- Ojj, nie ma tak dobrze. - odrzekł Ryszard. - Nasza nowa koleżanka musi wypełnić kilka papierów na komendzie.
- O kurde. Rzeczywiście kompletnie zapomniałam. - powiedziałam.
- A o jakie papiery chodzi? - spytała się Lucyna, które nie wiedziała o co chodzi.
- Poprostu muszę się podpisać, że tu pracuję i takie tam. - odpowiedziałam.
- Ok. To wy już idźcie, a ja tu chwilę jeszcze zostanę z Niną. - odrzekł Marek.
- Dobra to narazie. - powiedzieli i wyszli.
Gdy usiadłam na fotelu i zaczęłam podpisywać papiery, Marek stanął nademną i zaczął całować mnie po szyi.
- Marek, proszę nie teraz muszę to wypełnić. - powiedziałam, choć tak naprawdę wcale mi to nie przeszkadzało.
- To zrób sobie przerwe i.... - nie zdążył powiedzieć, bo do pomieszczenia wszedł mężczyzna. Był to James. Zupełnie zapomniałam o dzisiejszym spotkaniu z nim. Niezręcznie czułam się w tej sytuacji, ale musiałam coś powiedzieć, więc wstałam szybko z fotela.
- Eee...cześć James. - odrzekłam.
- Hej. - powiedział niepewnie.
- To jest James. - przedstawiłam go Markowi, który też był trochę zmieszany- James, to jest Marek.
- Miło mi. - powiedział Marek i podał dłoń Jamesowi.
- Przepraszam, ale mógłbym prosić na moment Ninę. - poprosił James.
- Jasne. - odpowiedział Marek. Nie wiedziałam jak wytłumaczyć wszystko Markowi, a co dopiero Jamesowi więc poprosiłam Marka do przeciwnego biura.
- Słuchaj muszę się koniecznie dzisiaj z tobą spotkać i ci coś powiedzieć. - powiedziałam.
- Dobrze, ale o co chodzi? - zapytał.
- Nie mogę ci tego tu powiedzieć, wybacz. - szybko wybiegłam z pokoju, w którym Marek został dość zszokowany.
Z Jamesem spotkałam się w kawiarni. Myślałam, że nie poznał, że łączy mnie coś z Markiem, ale niestety myliłam się...
- Widzę, że nasz związek na odległość niedokońca wyszedł? - spytał spokojnie, ponieważ nie był on osobą energiczną, co nie znaczy, że nie był przystojny. Miał on ciemne oczy, był brunetem no i był dobrze zbudowany, tak jak Marek.
- Wybacz, ja naprawdę myślałam, że nasz związek ma sens i cały czas żyłam w przekonaniu, że cię kocham. Sama nie zauważyłam, iż ta miłość przerodziła się w przyjaźń i tylko przyjaźń. - powiedziałam.
- Właściwie to nie powiedziałem ci intencji mojego przyjazdu. - odrzekł James. - Sam zauważyłem, że to co nas kiedyś łączyło znikło. Chciałem ci to powiedzieć, ale wolałem spotkać się z tobą w cztery oczy.
- Czyli wszystko sobie powiedzieliśmy. - oznajmiłam. - Ale to nie znaczy, że nie możemy być przyjaciółmi prawda?
- Oczywiście, że nie. A więc przyjaźń. - James wstał i mnie przytulił.
Rozeszliśmy się przy kawiarni. Życzyliśmy sobie wszystkiego najlepszego i James odjechał. Niby miał być to koniec problemów, ale ja wiedziałam, że przedemną jeszcze to najgorsze. Musiałam wyjawić całą prawdę Markowi...
Ten rozdział jest słaby, ale następny będzie lepszy. Dedyk oczywiście dla Aniusi, pomysłodawcy heh :* Dzięki, że czytacie, ale prawie nikt nie chce komentować i nie wiem czy mam pisać skoro nie mam dla kogo ;( Następny rozdział dopiero w przyszłym tygodniu, chyba ;p Bye ;*
Nie marudź był świetny chociaż myślałam że James będzie wściekły bo przyjechał żeby oświadczyć się Ninie. Dam ci jeszcze jedną szanse może jakaś mała sprzeczka z Markiem? Nie martw się to był super roździął ;-)
OdpowiedzUsuńWchodź czasem też na mojego bloga :-)
Wielki DZIĘKS za dedykacje ( też coś dla Ciebie zadedykowałam) :::---))) xD
OdpowiedzUsuńWiem, wiem ;p właśnie czytałam. Teraz akjrat jestem w trakcie pisania nowego rozdziału ;D Głowa buzuje mi od pomysłów. Oby coś z tego wyszło haha ;*
UsuńJa czytam jak tylko moge i piszesz świetnie! :-)
OdpowiedzUsuń